Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co mnie kochali wiernie a szczerze,
Niewielka liczba — dwoje czy troje.
Niechajby poszli i wrogi moje,
I tych się może ze trójka zbierze.
Tak na pokładzin moich obrzędzie
Summa summarum sześć osób będzie,
A siódmy pójdzie kapłan życzliwy,
A ósmy dzwonnik, — czegóż potrzeba?
Dziewiąty — wietrzyk z rodzinnej niwy,
Dziesiąty — deszczyk z naszego nieba.
W takim orszaku niechaj mię żwawo
Wilgotnej ziemi pościel otuli;
Niech mię pokropią kropelką łzawą
I zaśpiewają łacińskie luli!
Ukołysany, rad z mojej doli,
Boleści życia wyśpię powoli.
1855. Borejkowszczyzna.


MODLITWY NA OBRAZKACH.
I.
HYMN DO NAJŚW. MARYI PANNY OSTROBRAMSKIEJ.

Królująca z wysoka
Nad murami naszemi!
Rzuć promienny blask oka,
Spojrzyj Matko ku ziemi!
Tu w błagalnym rozgwarze
Płynie modła w przestrzeni;
Tu sieroty, nędzarze,
Tu na duszy strapieni;
Ich nadzieja jedyna,
Twoja litość matczyna.
Znasz, co w myślach się mieści,
I co w sercach nam pała;
Znasz tajniki boleści,