Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/524

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Będzie się wyprzedawał wskutek niewypłaty,
Za dług banku, podatek, za peny, za winy,
Majątek Pustopole sędziego Nowiny.
Masz... czytaj, gdy nie wierzysz... O święty Serwacy!
Gdyby Indye Wschodnie wzięli Austryacy,
Takbym się nie zadziwił!... intrygi widoczne...
I co ja teraz pocznę?... co ja teraz pocznę?!

PODKOMORZY (zimno).
Cóż to do mnie należy?... Dług to jest rzecz święta.

Skarb musi mieć kapitał i swoje procenta.
A czemuż nie płaciłeś?...

SĘDZIA.

Ha! bo trudne czasy!
Licząc, że będzie wojna, chowałem zapasy,
Te później kupił Szloma... kupił za część czwartą.

PODKOMORZY.
Bankrut... bankrut widoczny... mówić z nim niewarto.

Zadłużyć się skarbowi! nie zapłacić raty!
A jakież masz sposoby wybrnąć z tarapaty?

SĘDZIA.
Liczę na twoją pomoc...
PODKOMORZY.

Wyliczenie głupie!
Ja lepiej Pustopole sam dla siebie kupię,
Zalicytuję z młotka, nawet taniej może,
Kiedy dziesięć procentów na forsę wyłożę.
Choć to wprawdzie lichota — cała w bagnach leży.
Ale będzie przyległa do mych Zajezierzy.
Zakończy się przynajmniej spór, co nie ustawał,
O ten tam kawał łąki, o ten gruntu kawał.
Biegnę, lecę do miasta...

(Chce odchodzić).