Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A herby, połączone i twoje, i nasze,
Każesz wyryć nad bramą na spiżowej blasze...

STANISŁAW.

Dla jej szczęścia, przed żadną nie cofnę się pracą;
Spełnię wszystko, co każesz...

HANNA.

A na cóż to? na co?
Żyć będziem w cichym dworku, szczęśliwi a zdrowi.

WĄTORSKI.

Zapominasz, coś winna twojemu rodowi.
(Do Stanisława):
Pamiętaj, wchodząc w nasze rodzinne ogniwa,

Że na tobie spojrzenie mych przodków spoczywa;
Że ku tobie się marszczy, albo się uśmiecha,
Oblicze Romulusa, Cyrusa i Lecha,
I że każde spojrzenie mojego naddziada
Nowe na twoje barki powinności wkłada.

Masz na to dosyć siły? czy masz dosyć chęci?...
(Do Baltazara, patrząc niecierpliwie na Hannę i Stanisława):
Oni nie uważają! tak sobą zajęci!

Jego bardziej raduje uśmiech na jej twarzy
Niż to, że się z rodziną Wątorskien kojarzy!...
No! idźmy na pokoje, bo chłodnieć zaczyna...
Mości marszałku dworu! każesz przynieść wina;
A jeśli mur wytrzyma, osłabiony z laty,

Postaraj się na wiwat dać ognia z armaty.
(Odchodzi z Hanną i Stanisławem).


SCENA DZIESIĄTA.

BALTAZAR (sam).

Wspomnienie obok czynu... starzec obok młodzi...
Jeszcze pycha rodowa po głowie mu chodzi,
Jeszcze mu w głowie zamki, herby i filary;
A o tem nie pamięta zagorzalec stary,