To mi ważny argument: trucizna w chorobie!
Szalonemu miecz w ręce! prawda, że to zrobię!
Za sto nędznych talarów — o, jak to okropnie!
Mój zamek się rozwali, tarcza herbu stopnie,
A kogut, jedno z godeł zyskanych od Lecha,
Ma służyć pośmiewiskiem, jak zwyczajna wiecha...
Ponad dachem gospody!... o moi przodkowie!
Znam od dawna lichwiarza: on spełni! co powie...
Ku takiej ohydzie
Przysięgam, że nie przyjdzie!...
O! pewno nie przyjdzie!
Ojcze, byleś nie cierpiał... miłosierdzie Boże!
A ja ci zapracuję....
I ja coś dołożę.
Wszak ja mam sznurek pereł z czasów lepszej doli...
Wszak przy nowej opończy mam kołnierz soboli,
Mam pierścień z dyamentem, wszak to każdy kupi;
Lichwiarz weźmie w pieniądzach...
A jakiż ja głupi!
Wszak mam dziesięć talarów, to dla mnie za dużo;
Chowałem je na pogrzeb, niech dziś panu służą...