Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/553

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie zaprosi na swata;
Pieniędzmi się wypłaca,
Więc już zniewaga druga...
Oj, cichaż moja praca,
Ale dobra zasługa!

∗             ∗

Kiedy lato przeminie,
Dni dożynek nadbiega,
Stołu trzeba drużynie
Dębowego, równego.
Hejże, z heblem i piłą
Spiesz się, cieślo, do dzieła@
Ja stół ciosam aż miło,
Wdzięcznie bracia przyjęła;
Lecz gdy jadło przynieśli,
Kiedy napitek płynie,
Jakoś w bratniej drużynie
Zapomnieli o cieśli...
A on ich mozół skraca,
Wprawia sosznik do pługa...
Oj, lichaż moja praca,
Ale dobra zasługa!

∗             ∗

Młodzian przeżył wiek długi,
Zstarzał i umarł wreszcie.
Spieszcie do cieśli, spieszcie,
Nie odmówi posługi.
On kolebkę mu zrobił
Wielce sztucznej roboty,
On mu cacka sposobił.
On go stroił w zaloty;
Dziś — nagrodzą Niebiosa! —
Niech mu trumnę wyciosa.
Robię trumnę — jak caca,
Szeroka, kształtna, długa...