Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aż targa brodę, aż płacze, aż mdleje,
Przeklina siebie, i psa, i złodzieje;
A bardziej jeszcze po sercu mu bodło,
Że mówił pacierz, by im się powiodło.
Wytaczać skargę na niewiele zda się,
Księdza kwestarza wspomniał po niewczasie,
I już naprawdę jak nędzarz ubogi
Płaczliwym głosem żebrował u drogi.
Lecz po nauce, po ciężkiej goryczy,
Już nie każdemu powodzenia życzy,
Lecz kończąc pacierz dodaje w pokorze:
Dobrym zamysłom dopomagaj, Boże!
Modlił się, kiedy wdzięczność go uniosła,
Ale już nie był żebrakiem z rzemiosła.
Śmiano się z niego, i długo, i szczerze:
Ja cię okradnę — mów dziadku pacierze!
A stąd przysłowie powstało powoli:
„Że człowiek sprawca sam swojej niedoli.”
1854. Borejkowszczyzna.



MATYSEK.

GAWĘDA.


Był Matysek chłop przed laty,

Jak drugiego nie znajdziecie,
I przystojny, i bogaty,
I szczęśliwy na tym świecie;
Był kochany, nie znał biedy,
Zazdrościli mu ludziska:
Nikt nie wierzył, aby kiedy
Przyszła kreska na Matyska.
Krasawica, cud-dziewoja,
Zakochała w nim się skrycie:
— Mój Matysku! jestem twoja,
Będę twoja całe życie! —