Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Syn był młody i zdrowy, jak dębina krzepka,
Ojca wiek zniszczył i znoje;
Lecz kiedy zjedli wołu, syn wysechł jak szczepka,
A ojciec utył we dwoje.
A co, błaźnie — rzekł stary — pamiętaj przysłowie,
Że male parta do czarta.
Ja zakupiłem wołu, — toć mi szło na zdrowie,
Ty, kradnąc, schudłeś na charta.


∗             ∗

A cóż, panie Jakóbie, jak przypowieść zda się?
— Moralna! sens na wierzchu jakby gwiazda świeci.
— Ja umiem jeszcze lepsze — a w swobodnym czasie
Więcej opowiem waszeci.
12 marca 1849. Załucze.




ZALOTNICY.
GAWĘDA.


Onego czasu, młodziuchna, słodka,

Żyła dziewica, Niebios pieszczotka,
Piękna jak gwiazda na Niebie;
Cóż więc dziwnego, że serca żarzy,
Że wszyscy młodzi, że wszyscy starzy
Skarbią jej względy dla siebie?

Młodzi poeci, starzy statyści,
Ludzie rycerscy i bióraliści
Króla Popiela czy Piasta,
Na jej spojrzenie biegli zawodem,
Jak gdyby muchy do czary z miodem,
Wołali: Cudo niewiasta!

Wołali chórem: O krasna dziewo!
Spojrzyj na prawo, spojrzyj na lewo,
My wszyscy twoi poddani!