Strona:Poezye Konstantego Piotrowskiego.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wieszcz promieniami oblany
Sledzi w milczeniu światło tajemnicze,
A natchnieniem uniesiony,
Wzniosłszy przyszłości zasłony,
Widzi jak nikną gwiazdy i jak z swej posady
Spada Xiężyc blady;
Przeczuwa puste niebiosów przestrzenie,
J mocne s piersi dobywa westchnienie.
Gdy Bóg ujrzał iż smutek duszę wieszcza przeszył,
Słodszym go obrazem cieszył:
Wskazał mu ów przybytek na wyniosłej skale,
Gdzie, sam gienijusz wchodzi — odpędzona pycha,
Słońce nieśmiertelności świeci tam wspaniałe:
Wieszcz zadumany patrząc wdzięcznie się uśmiecha.