A kiedy powróciłem w progi moje, było jakoby na godzinę jedną przed północą, więc wrzuciłem ów piasek w kielich szklanny zegaru piaskowego który stał był pusty przy zapalonej lampie mojej, i siadłem spocząć.
I oto, skoro zegar ów rozmierzać począł potok biegnących chwil upadkiem piasku, usłyszałem jakoby wyrazów szepty a te rzymskim zdawały mi się brzmieć językiem: «Sit — tibi — terra — levis.»
I mówił on piasek szepty swemi: «Oto tysiąc osiemset dwadzieścia lat jak kopano tu grób dla popiołów wygnańca, a ten był przywódcą legionu rzymskiego w ojczyznie swojej.» —
I oparł się był woli tego, który mówił w rozgniewaniu swojem: «Radbym aby cały rzymski lud miał jedną głowę, którąbym podłożył pod ostrze miecza!»[1]
Więc, policzywszy lata sprawdziłem iż mowa jest o Cajusie Calliguli i słuchałem co piasek mówił. Ten zaś szeptał wciąż upadkiem pyłów i głosił:
« — Wygnaniec ów rzymski pierwszych lat samotności swej w Gallji zachodził do Lutecyi miasta, które dziś zwie się Paryż i stawając w porcie, patrzyć lubił na płótna żagli, ażali trójkątny latyński żagiel nie zawinie od śródziemnego morza?» —
- ↑ Słowa Cezara Cajusa Calliguli.