Strona:Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom I.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciszéj się wtedy woda z wiérzb korzonki pieści,
Ptastwo śpiewa weseléj, listek lżéj szeleści.
Skoro wiosna kwiatami umai doliny,
Pasterze zobu brzegów, ze swémi dziewczyny
Przynoszą Nimfom kwiaty, prosząc, by im wały
Drzew więcéj nieniszczyły, pól nie zarywały.
Raz przy wesołéj wiośnie, dla zwykłych pobudek
Płynęła z obu brzegów cała flota łódek,
W każdej łódce altana z uciętych konarów,
Zasłaniała siedzących od słonecznych skwarów,
A z kwiatów, które skronie pasterek wieńczyły,
W koło w powietrzu zapach rozchodził się miły!
Z wesołém fletów brzmieniem i śpiewy lubemi.
Przybijają do Nimfom poświęconej ziemi
Pasterki z pasterkami wchodzą do jaskini,
Dziewcząt uroda, Nimfy zazdrośnémi czyni,
Bo ażeby je widziéć, na ziemię Niebianie
Zstępują, porzucając błogie swe mieszkanie.
Każda pasterka wdziękiem odmiennym jaśniała,
Tę zdobi białość twarzy, tę składny tok ciała,
Ta ma uśmiech i oczy podobne Wenerze,
W téj powaga Dijany niewinności strzeże,
Jedna jak pączek róży w pierwszym życia kwiecie,
Druga jak pełna róża rozwinięta w lecie;
Koszyk pięknie pleciony każda niosła w darze,
I kwiaty z nich na Bogów złożyła ołtarze.