Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
45.

Zaręczam, że się śmiejesz ładna czytelniczko,
Z dziecinnej bohatera mego naiwności,
Że myślisz: gdybym była z bajki tą księżniczką,
Co wspaniale skarbami rozrzuca miłości,
W ptaszynę się zmieniwszy taką ot, jak... Mania,
Uczyłabym go sztuki pieszczot i kochania...

46.

Gdy myślisz tak, i myśl te chcesz wcielić w uczynek,
Pośpieszaj, bo kto inny uprzedzić cię gotów...
Już bogini cypryjskiej uskrzydlony synek
Zranił serca tych dzieci ostrzem swoich grotów,
I bliski dzień już, w którym mocą wniebowzięcia
Bóg je porwie i rzuci w rozkoszy objęcia...

47.

Moc ta zestąpi na nich z góry, i snem będzie
Proroczym, albo książką, której białe karty
Powiedzą im o słodkim kochania obłędzie,
Albo kwiatów zapachem, kadzidłem Astarty,
Albo pieśnią słowika, od której drży łono
I oczy, jak djamenty, dziwnym żarem płoną..