Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wenecyj rzeźbione pałace
Wieczór w ciemne już zwijał zasłony —
Księżyc wschodził — z wież dzwoniły dzwony —
A my jak za pogrzebem powoli
Ręka w rękę szliśmy do gondoli.

Gdy już miałem odjeżdżać na statek,
Ona z czarnych włosów wzięła różę,
I rzucała mi na pierś ten kwiatek,
I zakryła płacząc oczy duże. —

Szybko sunie gondola po fali,
Jak jaskółka, gdy niebo się chmurzy, —
Wenecyja — ona — coraz daléj —
Aż zniknęło wszystko — oprócz róży. —

— Gdyby można, co w życiu nas znęci,
Zerwać sobie, jak tę róże cudną,
I zasuszyć w sercu dla pamięci —
Gdyby można... ach! ale to trudno. —

Gdyby było choć w mocy człowieka
Stracić z serca, co z oczów ucieka,