Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż ona sama zrywa się z ziemi
Z Sonkiem dopada wronego konia,
A młodzian zwraca w lewo, na błonia,
A rumak pędzi kroki rączemi —
Pędzi jak gwiazda w przestworach świata,
Kiedy spadając, niebo przelata!

A gdy to widzi Mustafa Aga,
Z gniewem zowoła drąc swoje szaty:
«Widzicie goście, widzicie swaty,
«Jaka w tym młodym zbójcy odwaga!
«Wy to widzicie jak wziął mi żonę,
«A żaden nie śmie biedz na obronę?»

Lecz goście rzekli: «Nie mamy komu!
«Niech jastrząb chwyta ptaszka małego,
«Niechaj go chwyta, bo jest dla niego;
«Ty Mustaf Aga wracaj do domu,
«Bo nie dla ciebie tu się rozwiła
«Krasna różyczka, Hajkona miła!»

1830.





DWAJ PRZYJACIELE.

Cyrylli, zrodzony śród równin Trenmury,
Odwiedzał raz bliskie Wargerazu góry,
I został w gościnę przyjęty w dom Jana —
I całe dni dziewięć hulali do rana.

I znowu Jan poszedł w Trenmury równinę —
I Cyryl w swym domu go przyjął w gościnę,
I całe dni dziewięć z wesołą drużyną
Spijali do rana — i wódkę i wino.