Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Łańcuch ciężki włożyli na śliczną szyję,
Który, gdy komu włożą, wiecznie nie żyje.
Jakoż i dekret wydany,
K’ temu i krzyż zgotowany
O zła godzina!
Na który masz być włożony,
Między łotry policzony,
Ciężka nowina!
I w tym jeszcze bezecni nieprzestawają,
Ale więcej żałości mu zadawają.
Ręce, nogi wyciągąją,
I do krzyża przybijają,
Śmierci czekają.
A widząc go shańbionego,
Niechcą Ciebie mieć żywego,
Żółć ci podają.
Cóż ja pocznę na świecie, kiedym pozbyła,
Ciebie Synu najmilszy! smętnie straciła?
Niechże umrę z tej przyczyny,
Że mi wzięto z ludzkiej winy,
Syna mojego!
Który po to zstąpił z nieba,
Że odkupu było trzeba,
Z wyroku Jego.
A po śmierci, niech będzie, której z litości,
Włożywszy w grób one ciało i smętne kości,
Napiszemy takie słowa:
Że tu Matka Jezusowa,
Żalem strapiona.
Której śmierci jest przyczyna,
Że pozbyła swego Syna,
Tu położona. Amen.


W tłumie obcych ludzi i zbrodniarzy czuła i rzewna melodya tej starej pieśni poruszyła mnie do głębi, przypomniała mi szczęśliwe chwile i kraj rodzinny. Wszedłem i ja pod tapczan i połączyłem głos mój z głosem aresztanta, który pieśnią ojczystą obchodził uroczystość Matki i królowej Polski. Prosta szata tej pieśni odkrywa cały ogrom macierzyńskiego bolu, ton jej miły melodyjny i pełen smutku. —
Z niej i dla wydartych z łona ojczyzny i prześladowanych pociecha spłynęła, przypominając męki Najświętszego na ziemi; zachęciła do wytrwałości i chrześciańskiego znoszenia naszych małych cierpień, znoszonych często bez podniesienia serca. Jakiż to spokój przebija z polskich na-