Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

knutami obito: konie przyprowadź przed świtem, żeby ich nikt nie widział, ja zaraz siądę na wóz i wyjadę.»
«Uwolnił mnie, poszedłem w znajome miejsce do obywatela, który miał najlepsze w gubernii konie, złapałem na polu 2. pięknych rumaków i oddałem je czynownikowi, nie będąc przez nikogo spostrzeżonym; czynownik tejże nocy wyjechał do brata.
«Szczęśliwie się mi powodziło, ile razy mnie złapali, zawsze wykupiłem się i swobodnie bez obawy plądrowałem w okolicy. Aż tu, niech djabeł bierze takie głupstwo, ułakomiłem się na bagatelne pieniądze pewnego chłopa, wdarłem się przez okno do jego chaty, otworzyłem skrzynkę, było w niej tylko około 100 rs., i na kradzieży zostałem schwytany. Nie było stanowego pristawa mojego przyjaciela, i odesłali mnie do miasta; sąd rozkazał oćwiczyć mnie rózgami i posłał do cywilnych rot aresztanckich w Kazaniu, a ztamtąd posyłają mnie do Syberyi na osiedlenie. Jak tylko przyjdę na miejsce, zemknę zaraz w swoje strony a doświadczeńszy, będę już lepiej zarabiał. Ho! ho! jestem silny i zuch nie mały, czorta mi teraz zrobią, będę bogatym — cała przyszłość przedemną.»
Skończywszy Emelian, oczekiwał z mojej strony pochwały i podziwienia jego dzielności — próżno oczekiwał, wstrząsłem się w duchu z oburzenia i wstrętu, jaki zrobiła na mnie zimna jego krew i uważanie złodziejstwa za uczciwy sposób zarobkowania. Odwróciłem się i długo jeszcze myśląc o dziwnej, tyle złego w sobie mającej naturze człowieka, — zasnąłem wreszcie.
Nad rankiem czuję przez sen, iż coś jakby kamieniem gniecie mi piersi, obudziłem się i widzę na moich piersiach, obydwie nogi sąsiada, który śpiąc niespokojnie i trąc się kąsany przez robactwo, przypadkiem zarzucił nogi aż na moje piersi; strąciłem je, wstałem i siedząc niewyspany oczekiwałem dnia i hasła pochodu.
Z Dobieskiego wyszliśmy 1. października, wiatr zimny świszczy między gałęziami, deszcz kropi i cała puszcza szumi głosem burzy. Zmięta trawa na łąkach, wypłukana deszczem zdaje się, że odświeżyła się i odmłodniała; między płowemi