Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łaskawie przemawiał do ludu, wystrzegał się w obecności obcych rzec komukolwiek choćby najmniej przykre słówko. Posłowie traktowani przez niego niezmiernie grzecznie i uprzejmie, mniemali rzeczywiście, że co o nim gadano za granicą było potwarzą, wystawiali go swoim dworom jako monarchę wychowanego najlepiej, który mówił pięknie, miał pełno światła i gdzie się obrócił, odbierał dowody miłości od swoich poddanych. Tymczasem tęsknota i trwoga panowała w całym kraju. Niewidziano końca straszliwego ucisku, a nikt nie śmiał wydać głosu boleści.»
To dbanie o pozór, zmienność kameleonowa i zastósowywanie się do każdej potrzeby, zwyczaju lub przekonania, sprawia, iż cudzoziemcy zawsze się mylą w odgadywaniu charakterów moskiewskich. Niemcy szczególniej fałszywe o nich puszczają zdania; oni, których charakter zaborczy, mistyczny, niewolniczy i łatwo zadawalniający się, jakiś tajemny ma pociąg do despotyzmu moskiewskiego; Niemcy, którzy byli zausznikami Iwana Groźnego i wspólnie z nim biesiadowali i weselili się przy widoku na pal wbijanych ludzi; Niemcy, którzy Piotrowi W. szczególniej pomagali w jego okrutnych i krwawych morderstwach, w pseudocywilizowanych planach; w których Mikołaj znajduje najposłuszniejsze narzędzia dla żelaznej i systematycznie katowskiej ręki swojej, a których liberalna partya moskiewska uważa dzisiaj za jedną z głównych przeszkód do postępu Moskwy — oni w zadziwiający sposób łudzą świat swoimi opisami Rosyi. Robiąc się niezmiernie prędko na urzędach moskiewskich iwanami groźnymi, mają zawsze słodkie słówko usprawiedliwienia dla tyranów. —
Iwań Groźny był popularnym. «Płakał po nim cały naród. Skoro rozeszła się wieść o jego śmierci, lud biegał po ulicach zalewając się łzami i wyjąc z rozpaczy: rodziny nawet pomordowanych przez niego ofiar były nieutulone w żalu, przywdziewały ciężką żałobę. Historyograf moskiewski (Karamzin) zatrzymuje się tutaj osłupiały z zadziwienia, nie wie sam jak to o wyłożyć.» (Mickiewicz). A jednak za naszych czasów to samo się powtarza. Sam słyszałem po wiele razy, jak żołnierze swoich liberalnych zwierzchników ganili, i krytykowali za łagodne i ludzkie z nimi obchodzenie się, a porównywając