Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

boso obchodzi w skrusze kościoły; lecz rozumnie pojmując, że nie w kontemplacji, nie w ascetyzmie mieści się obowiązek Polki i chrześcianki, hojną ręką sypie jałmużny pomiędzy biednych, znacznemi pieniądzmi opłaca mecenasów w Piotrkowie, w Lublinie i w Wilnie, poruczając im sprawy biednych i pokrzywdzonych wdów i sierót. Majątek jej otwarty dla ojczyzny, wspierał niejedną publiczną potrzebę. Tatarzy co rok po rozbójniczemu napadali Polskę i wielu jeńców uprowadzali w niewolę krymską. Smutne było położenie w niewoli krymskiej, nie lepsze jak dzisiaj w moskiewskiej. Bogaty mógł się z niej sam wykupić, ale iluż to było kmiotków i szlachty ubogiej, którzy nie mieli dla ubóstwa żadnej nadziei wydobycia się z niewoli krymskiej? Trynitarze poświęcili się wykupywaniu niewolników i z sumami ze składek zebranemi jeździli do ziem niewoli, niosąc za wykup wolność nieszczęśliwym. Katarzyna Radziwiłłowa szczodrą ręką ofiarowała pieniądze na wykup rodaków z niewoli. Kto był więźniem, wygnańcem i niewolnikiem, ten wie, że pomiędzy dobroczynnemi uczynkami niema lepszego, wznioślejszego nad przyczynianie wolności tym, którzy są jej pozbawieni. Dla podrzutków, biednych bez rodziców istot, ważną jest także ofiara. Zastąpić ojca, poprowadzić drogą cnoty i pożytku publicznego, jest rzeczywistą rozkoszą, której doznawała siostra Sobieskiego. Nie żałowała ona ofiar dla podrzutków jak i dla misyi zagranicznych, szerzących słowo Chrystusa pomiędzy poganami. Troskliwa o rozszerzenie wiary pomiędzy obcymi, dbałą była o nią i w Polsce i płaciła bazylianom pensyę, aby ci po wsiach naukę moralności opowiadali. Ona w Biały założyła kaplicę i klasztor Sióstr Miłosierdzia; znana zaś nam Anna, żona jej syna, uposażyła ten klasztor; Katarzyna r. 1671 założyła tu jeszcze kościół i klasztor reformatów; zrestaurowała kościół farny, zapisała znaczne sumy benedyktynom w Nieświeżu i w Łomży. Ziemię rodzinną tak kochała, iż jej nigdy opuszczać nie życzyła. Nie była podobną do tych pań, co czas i pieniądze napróżno za granicą tracą; raz tylko jeden odbyła pobożną podróż do Rzymu, gdzie ją papież Inocenty XI. wspaniale przyjmował.