Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na domiar nieszczęścia ten człowiek niesłychanie czynny przychodzi do wniosku, że w ogóle nie warto działać na tym świecie. Nie widzi nawet możliwego celu w życiu. »Niech się stanie wola Boska«, pisze w r. 1856. »Na tym padole płaczu wszystko jest tylko kwestyą czasu; rasy ludzkie i jednostki, szaleństwo i rozum, pokój i wojna, zjawiają się i przechodzą jak fale, a morze pozostaje niezmienione. Na ziemi nie ma nic, prócz obłudy i oszustwa. Prędzej czy później choroba albo kula zedrze z nas tę powłokę cielesną, a wówczas okaże się takie podobieństwo między Prusakiem i Austryakiem, że nie można będzie ich rozróżnić«.
Po upływie dwudziestu lat, w chwili uroczystego wzruszenia, trwoga i zgroza przed dziełem własnego życia zdjęły mu serce. Było to w Warcinie. O zmierzchu książe, jak zwykle siedział po obiedzie przed kominkiem w dużym salonie, gdzie wznosi się rzeźba Rauch’a: Zwycięstwo rozdające wieńce. Bismark w milczeniu rzucał od czasu do czasu szyszki do ognia i patrzył w jeden punkt; nagle zaczął się skarżyć na to, że cała