Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nikomu nie sądzono się oderwać; rozmyślałem o twardych koniecznościach życia, o prawach pracy, o bólu istnienia; tam to zatrzymałem się przed posągiem starożytnego mędrca, którego głosu dziś jeszcze słucha czterysta milionów ludzi. Przyznaję, porwała mię chęć, by modlić się doń, jak do bóstwa i błagać o tajemnicę dobrego życia, której napróżno szukają rządy i ludy.
I zdawało mi się, że łagodny, wiecznie młody asceta, z nogami skrzyżowanemi na legendowym lotusie, — symbolu czystości — z prawą ręką wzniesioną jak do nauczania, odpowiedział mi dwa słowa tylko: litość i rezygnacya. Cała jego historya, prawdziwa czy legendarna, ale w każdym razie tak piękna mówiła za niego:

»Jam był syn królewski, wychowany w pałacach wspaniałych, w kwitnących ogrodach, gdzie pod bijącymi wodotryskami pawie rozpościerały na murawie centkowane wachlarze. Wysokie mury ukrywały przedemną niedole tego świata, lecz serce me ogarnął smutek, bo jedna myśl była we mnie. Gdy nałożnice moje, ską-