Melania. Gdybyś jednak chciał nieuczciwie postąpić, pamiętaj, że...
Ksawery. Dość, moja pani, tego kazania. Ile razy słyszę takie morały, zdaje mi się, że wiatr porusza ludzkiemi ustami. Moja własna chęć i niechęć — to jest dla mnie nakaz i zakaz a gust swój w tym względzie już ci objawiłem. Czcią więc cnoty przerażać mnie nie potrzebujesz, bo ona w twoim rodzie zatknięta tylko dla odstraszania wróbli, do których nie należę. Dla pretensyi moich do Reginy wynajdę sobie inny środek, tobie zaś życzę po raz ostatni wytrwałości w spełnianiu jej poleceń i od obowiązku ratowania Cecylii cię zwalniam. Do widzenia na sądzie ostatecznym, jeśli sprawy nasze będą w jednym wydziale (odchodzi).
Melania. Jeszcze tylko słowo...
Ksawery. Niech wprzódy ciałem się stanie i u ciebie zamieszka.
Melania (sama). Co robić? Ha!..
Regina (wchodząc). Marylka mówiła mi, że pan Ksawery wyszedł wesół a tymczasem pani wyglądasz smutna. Jakże mu się podobała zamiana mnie na panią?