Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Orla. Bo wy bracia i siostry moje. Bóg to uznał i Arjos zwiastował.
Niewolnik. Któryż z bogów jest tak dobry?
Arjos. Jeden, który jest.


Widok 24.

Dziesięć dni i nocy Arjos przebył już na tem wzgórzu, wokoło którego zatoczyło się olbrzymie zbiorowisko ludzkie, rozłożone częścią w namiotach, częścią na otwartem powietrzu. Zajrzał on we wszystkie dusze, uleczył wszystkie cierpienia, ukoił wszystkie rozpacze, rozdzielając zarówno chleb, jak pociechę. I dzień dzisiejszy, jak każdy, rzesza rozpoczęła głośną modlitwą poranną:
Stwórco świata, boże miłości, daj nam dzieciom twoim rozum jasny i serce czułe dla ukochania wszędzie i zawsze świętej woli ojca naszego. Błądzących skieruj ku prawdzie swą mocą, grzeszącym przebacz winy dobrocią i spraw, ażebyśmy wszyscy byli niezmiennie tobie wdzięczni a siebie miłujący.
Podczas tej modlitwy przybiegł od stolicy Tarlon, który zwrócił się do Orli.
Tarlon. Nieszczęście do nas idzie.
Orla. Jakie?
Tarlon. Przyjechali do Protoryi mąż i brat pani.
Orla. To jeszcze, mój przyjacielu, nie nieszczęście.
Tarlon. Oskarżyli Arjosa o to, że wzburzył niewolników, że uprowadził panią... Przybyli również inni obywatele i domagają się, ażeby go uwięziono. W mie-