Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ci! Wystawa, pomimo Niemców, świetna i udana, dowiodła, że tam, gdzie chodzi nie o wojnę, ale o sprawy cywilizacyi pokojowej, tam o Niemcach nie warto wspominać. Dzienniki też tutejsze nie wspominają nawet o nich, nie wyrzucają im nic, nie skarżą się na nich o to, że nie chcieli wziąć udziału, poprostu zapoznają ich, a gdy mówisz prywatnie z Francuzem, rusza ramionami i odpowiada: „Ach, ci biedni Niemcy! niema ich? to bardzo naturalnie, cóż oni mogą przysłać?”
Jakoż leży w tem prawda. Spartanie w dawnych czasach, wytworzywszy żołdacki obóz w Grecyi, w niczem nie przyczynili się do jej cywilizacyi. „Kto sieje wiatr, zbiera burzę”, mówi przysłowie.
Naród, który zmienia się w żołnierzy, tem samem bezświadomie może, ale na mocy konieczności dziejowej, zasadą i główną potrzebą bytu swego robi wojnę, zatem rozbój, łupież i pożogę. Gdzież miejsce wobec tego na słodkie owoce cywilizacyi? Minister, który popchnąwszy wszystkie siły, wszystkie fale życia narodowego w stronę uzbrojeń i wojny, mówi o pokoju, albo kłamie, albo łudzi się. Gdy jeden naród uzbroi się od stóp do głów, muszą uzbroić się inne, a wtedy nic łatwiejszego, jak o bijatykę między obozami. Na bramie, prowadzącej w kraj żołnierzy, słusznym jest napis: „Tu robią wojnę”. Muzy na widok takich bram i napi-