Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie się jej boją i starają się być od niej jak najdalej. Przed laty więc któryś z cesarzy japońskich kazał sobie taką rybę szczerozłotą zrobić i na jednym ze swych pałaców na wierzchu dachu umieścić, aby go od wszystkiego złego obroniła. Wieki odtąd minęły, naśladowanie weszło w zwyczaj, i pierwsza rzecz, którą na skończonym domu przymocowują Japończycy, jest owa ryba. Ta, którą tu widzimy, jest nader staranną kopią tamtej pierwszej cesarskiej, z tą tylko różnicą, że nie jest złota, tylko z innego metalu, pozłacana, z oczami srebrnemi. Długa jest cztery do pięciu łokci; nigdy jednak nie była czczoną jako świętość.
Za rybą tą, jak za wałem bezpiecznym, rozstawiona jest broń, niewielki jej wybór, ale oryginalne okazy. Dziwić się tylko wypada, jak się może tak wątłe stworzenie jak Japończyk ruszać i walczyć, mając na sobie taką ilość nawieszanych rzeczy, a w ręku strzelbę w rodzaju naszych dawnych szturmaków. Bardzo zabawne są ich lance; są to ładnie politurowane kije bilardowe z krótką brzytewką na końcu; zdają się raczej na to przeznaczone, aby nieprzyjaciela o parę kroków ogolić, niż się zmierzyć z nim na ostre. Hełmy ciężkie są i niezgrabne, a coś w rodzaju kirysów nie tylko piersi, ale i ramiona jak skrzydła nakrywa. Broń biała piękna, osobliwie pochwy misternie robione. Mundury są z sukna na pół palca grubego, a