Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasu i pomagają nam zabijać go, przysyłając nam rozmaite rozrywki. Oto mała czarodziejka Rollina, jeszcze nie syta sławy i dwuzłotówek, siedzi jak dawniej na Bielańskiej, uchylając za dwa złote ciemną oponę przyszłości, a już mamy coś nowego. Przeszłego piątku przyjechała z Ameryki ciekawa para małżonków, która będzie pokazywać się publiczności w teatrze Rappo. Ileż to dziwów z całego świata nie widział ten teatr Rappo! Ubrany we frak i biały krawat prelegent występuje w nim obok Indyanina, o którego ubiorze codziennym nie chcę mówić, jako o zbyt rajskim, a którego ubiór świąteczny, mniej negliżowy, składa się z kółka w nosie; operę włoską, śpiewającą w sezonie letnim zastępuje inna opera w sezonie zimowym, której artyści chowali się w środkowej Afryce lub dziewiczych lasach Ameryki; nakoniec obecnie obok prelekcyi dla rzemieślników mieści się tam wspomniana przez nas para małżonków z Ameryki. Spytacie zapewne, w czem może być ciekawsza para małżonków amerykańska od takiej samej europejskiej? Otóż istotnie jest ciekawszą, małżonek bowiem ma, jak donosi Kuryer Codzienny, lat 116, żona zaś 49. Mimo tak poważnych lat, oboje są jeszcze rzeźwi, silni i zapewne pełni nadziei na przyszłość. Urodzili się oboje i chowali nad brzegami Mississippi, żyjąc tem, co które mogło w wodzie lub na brzegach ułowić. Życie to na łonie natury