Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Bez tytułu.
XXXIII.
Przejazdy na ulicach. Nasi dorożkarze. Bezpłatne lekcye gimnastyki. Św. Marcin. Zima. Teatr. Nowe sztuki. Walka o bilety. Antyteza. Śmiechy na Otellu. Rolina. Ślizgawka na Saskim placu.

Gdyby jaka nowożytna Marta chciała, jak owa w balladzie Szyllera, wystawić u nas w Warszawie na próbę męstwo swego Emroda, nie potrzebowałaby wcale rzucać rękawiczki „między tygrysa i między dwa lamparty“, ale naprzykład na rogu Bielańskiej, Senatorskiej i Teatralnego placu. Próba skończyłaby się zapewne tak jak w balladzie, Emrod więcej nie wróciłby do Marty, bo nie chciał, a nasz napewnoby nie mógł.
Łatwo się bowiem domyśleć, że nasi dorożkarze załatwiliby się z jego kościami i prędzej, i lepiej, niżby to mogły potrafić tygrys i dwa lamparty. Ależ jeżdżą, bo jeżdżą! Już to wszystkie skręty ulic są dla przechodzących prawdziwym Rubikonem, na przejście którego niełatwo