Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przed wszystkimi innymi wystąpił przeciw fabryce pan Jan Orłowski w Tygodniku Rolniczym. Rzecz jest za wielkiej wagi, aby puszczać ją mimo uszu, szczególniej widząc, że pan Orłowski dowodzi z największą ścisłością na cyfrach, że rolnikom naszym brak nie sztucznych nawozów, ale chęci korzystania z nich.
Tu już opuszczamy to specyalne i niekoniecznie felietonowe pole, na które z dorywczym sądem zapewne nikt nie wejdzie. Nasi ekonomiści i rolnicy mają obszerną do opracowania materyę, a tem obszerniejszą, że p. O., zwalczając jedno, proponuje drugie, — stawia cyfry, jak powiedziano wyżej, a między innemi jedną bardzo interesującą — 500,000 rubli…
Krasicki rzucił raz między dwóch swoich interlokutorów magiczny wyraz: „milion“. „To skarb!“, woła jeden — „to dług!“, odpowiada drugi. Cóż myślicie, czytelnicy, o owych 500,000 rublach? Skarb to, czy dług? Ani jedno, ani drugie, zdaniem naszem, a raczej jedno i drugie. Skarb, jeśli weźmiemy, a raczej wyzyskamy to, czego szanujący się felietonista głośno wam nie powie; dług, gdy nie biorąc, co możemy, musimy kupować, co potrzebne ziemi, albo zaciągamy u niej dług, od którego procenta nazywają się: nieurodzaj, głód, a procenta od procentów: nędza, ciemnota, zbrodnia, barbarzyństwo, a przynajmniej zmniejszenie kultury. A ważna to w ustroju społecznym dama; jak zaś ważna,