Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cznych sposobach mycia okien, skutkiem których każda Kasia lub Marysia, stojąca na wązkiej framudze, lada chwila grozi spadnięciem na głowy podziwiających z ulicy jej zręczność młodzieńców.
I wiosna ma, jak widzimy, swe strony poważniejsze. Towarzystwu gazowemu np. dostarcza ona poważnych myśli: że ponieważ z zimowym sezonem kończą się rauty i wieczory, można przeto latarnie gasić o dziesiątej. Jak deszcz pada, to nikt nie chodzi po ulicach, a jak pogoda, to księżyc świeci. To już jedno usprawiedliwienie; obok niego mogłoby zapewne towarzystwo przytoczyć i wiele innych, istotnych bardzo i poważnych bardzo; odpowiadamy: ciemno nam! Może towarzystwo zasłaniać się kontraktami; odpowiadamy: ciemno nam! Może towarzystwo zarzucić nam, że nie chcemy wchodzić w powody, ani ich słuchać; odpowiadamy: tracimy wzrok nocami na szkodę naszą, możemy też czasem stracić i słuch na szkodę towarzystwa. Ciemno nam!
Wszystko to jest wielce niebezpieczne, nietylko dla naszych nosów i kości, ale nawet i dla naszych wyobrażeń religijnych. Jak stróżowie kamieniczni zmuszają nas zimowemi nocami modlić się do Brahmy, tak znów ciemności łatwo doprowadzić mogą do czci gwiazd i księżyca, czyli do sabbeizmu. Zwłaszcza wobec tegoro-