Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miałaby swoje, ale Przytulisko cieniejby jeszcze śpiewało, niż ona umie śpiewać, swoim arcysopranem. I Przytulisko obeszło się bez niej, musiało się obejść i zarobiło na tem przeszło 600 rubli, które wpłynęły do jego kasy. Wprawdzie nie dwa tysiące rubli, które kiedyś wpływały z koncertów, ale i sześćset coś znaczy; można za te pieniądze utrzymać dziesięć osób przez cały rok przy życiu i zdrowiu, z jakiem przyjdą do zakładu. Ile ich zakład utrzymuje? niewiadomo — i nie więcej też wiadomo, co jest przytulisko. Czytamy wprawdzie od lat paru, że instytucya ta jest pod opieką Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności; może ono w swem dorocznem sprawozdaniu, gdy się z niem nareszcie wybierze, powie nam coś i o Przytulisku, i tem dokumentniejszego, że powie (jeśli powie) po raz pierwszy. My dotąd tyle wiemy napewno, że Przytulisko bardzo jest ruchliwą i zabiegłą instytucyą, i że kiedy ono nie zdołało skaptować pani Patti, to już jej chyba nie usłyszymy, aż się postarzeje i głos straci. O Przytulisku śmiało w Warszawie można w sensie przysłowia mówić, że gdzie żadna instytucya nie może, tam Przytulisko posłać.
Mniej ruchliwa, ale o wiele pożyteczniejsza i szerszy mająca zakres działania instytucya, Biuro nędzy wyjątkowej, zasługuje na polecenie jej serdeczne. Nie wdaje się ona w zdepopularyzowane już koncerta, zdające się być