Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czeniem dla mózgu i do ogólnej umysłów uprawy się przykłada.
Wspomnieliśmy o oświacie ludowej i o Prusach, od których pod tym, jak pod wieloma innymi względami, stoimy niżej. W jednem przynajmniej dorównamy im wkrótce, jeśli ich nie przewyższymy nawet — w znajomości łaciny i greczyzny. Myślą o nowej organizacyi u nas szkół, w której nauka języków klasycznych szczególniej jest uwzględnioną. Filologowie utrzymują, że języki te wpływają „sakramentalnie“, na umysły młodzieży. Nie przesądzając w niczem zdania tych panów, widzimy, że się na nich sprawdza staropolskie przysłowie: „każda liszka swój ogonek chwali“. Owóż nie wszystkie liszki mają jednakowe ogony — a więc i co do owych języków klasycznych, a raczej ich przewagi, nie brak zdań nietyle sprzecznych, ile utrzymujących, że języki te nie dla wszystkich są niezbędne, i że dobrzeby było mieć szkoły, inny kierunek popierające — kierunek realny. Nim do tego przyjdzie na szerszą skalę, pożądaną jest rzeczą, aby gimnazyum, mające się założyć w Warszawie, przez pana Górskiego, wspartego prywatnemi siłami, było realnem. Nasz naród, jak się to pokazało niejednokrotnie, ma wysokie zdolności matematyczne. Dowodem Ciołek, Kopernik, Śniadecki, Hoene-Wroński i inni; dowodem pochwały, oddawane naszej młodzieży, kształcącej się w