Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

módz dane choćby najdelikatniejsze cechy pochwycić — i twórczego talentu, aby módz je w postaci ludzkiej odtworzyć. Naszem zdaniem więc, jeżeli w powieściach młodszej generacyi naszych pisarzy nie masz typów, to nie dlatego, by społeczeństwu brakło cech typowych, ale dla tego, że autorom braknie dwóch kardynalnych warunków: obserwacyi i talentu.
A co przy tem wszystkim zarówno dziwnem jest jak i śmiesznem, to, że każdy z tych pisarzy pozuje na obyczajowego, podając nam swe dodatnie lub ujemne — cienie, za postaci brane z żywota i obyczaju społecznego. Cienie te poruszają się, chodzą, mówią, kochają się i nienawidzą, słowem pozornie pełnią wszystkie ludzkie czynności! W gruncie rzeczy jednak, są to raczej dodatnie lub ujemne postulaty autora na rzeczywistość — autor nie bierze ich ze świata, ale narzuca je światu — i zakończywszy rzecz jakąś kwaśno słodką tendencyą, rozpuszczoną starannie w wodzie gadaniny, powiada wkońcu: «To jesteście wy, są oni — czytajcie i bijąc się w piersi uczyńcie mocne przedsięwzięcia poprawy życia i obietnicę więcej nie grzeszyć». Nie braciszku! — odpowiadamy w imieniu czytelników — nie! serdeczny: — to nie my, to jesteś ty, a raczej twoje myślątka, których nie umiałeś nawet ubrać w ciało ludzkie; bijże ty się w piersi i nie grzesz więcej papierem, atramentem i drukiem. Inaczej krytycy zmienią ci ży-