Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale przypuśćmy nawet, że podobieństwo jest daleko większe, to i cóż stąd za wniosek? Czy spierać się będziemy z Anglikami, że teoryę Darwina wynalazł nie Darwin, ale Słowacki? Czy to ma podnieść Słowackiego? W takim razie bądźmy do końca sprawiedliwi: Amerykę odkrył nie Kolumb, ale starożytni, którym się śniło o Atlantydzie.
Tą drogą można dojść nawet do takiego zdania, jakie wypowiedział pewien poczciwy szlachcic, który, rozmiłowany w swojszczyznie, utrzymywał, że Voltaire o tyle był dowcipny, o ile połapał koncepta z księdza Bohomolca. Sapienti sat.
Kilka słów jeszcze o formie utworu.
Gdyby nie dopisek Małeckiego, pomieszczony na końcu, a usuwający wszelką wątpliwość, możnaby wątpić czy autorem Genezis jest rzeczywiście Słowacki. Nie znajdujemy w nim ani tej świetnej plastyki, z którą umiał rzeczy najbardziej nawet oderwane przywdziewać w formy niemal zmysłowe, ani owej rzutkości myśli z niedocieczoną częstokroć asocyacyą idei, ani sposobu jego wyrażania się, ani nakoniec owego barwistego, pełnego porównań i przenośni języka. Zarzucają wogóle Słowackiemu ciemność — wprawdzie i to jest ciemne czasem jak noc, ale nie na zwykły Słowackiemu sposób. Ciemność w Genezis wypływa najwięcej z niedokładności