Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Istotnie: skąd się bierze ta siła niebieska, przyprawiająca skrzydła do ramion, a potężna jak bóstwo, bo jak bóstwo twórcza? czy rzeczywiście zlatuje w postaci błękitnego płomienia z obłoków? — nie tu miejsce rozprawiać; to tylko pewna, że artystka, o której mowa, siłę tę w wysokim stopniu posiada. Może później, gdy rozczaruje się, gdy się wystudzi, gdy niepodsycana znikąd karmią dla umysłu i serca, przywyknie do owego głodu wrażeń i wyschnie pod jego zabójczym wpływem, może później, powiadam, pozostanie jej tylko sama rutyna, sama doskonałość zewnętrzna, Ale dziś jeszcze do tego daleko: artystka czerpie z duszy, nie z wprawy: potrzebaby jej tylko szerszego koła działalności, innych warunków życia — i może szerszej, a przedewszystkiem żywiej czującej publiczności.
Dziś jeszcze młodość i zapał zastępuje owe warunki zewnętrzne. Jak dalece artystka przejmuje się swemi rolami, miałem dowód, gdy w czasie antraktu zaszedłem za kulisy powitać ją, jako znajomy z Warszawy. Upłynęła zaledwie chwila po zapuszczeniu zasłony. Artystka była tak wzruszona odegraną niedawno sceną, że zaledwie zdołała odpowiedzieć na moje powitanie. Zdawało mi się, że drży na całem ciele, nie ochłonąwszy jeszcze z przedchwilowych uniesień. Na twarzy, pokrytej, jak zwykle na scenę, grubą warstwą bielidła i rużu, znać było sku-