Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i jej sprawom, niech mi chwilę jeszcze wolno się będzie zatrzymać nad teatrem. Chodzi po mieście wieść, że jedna z prymadon naszej nieszczęśliwej opery ma wezwać przez gazetę krytyków, którzy jej zarzucali brak dystynkcyi w roli królowej Nawary, żeby jej pokazali, jak trzeba grać tę rolę. Krytyk w roli królowej Nawary na scenie, byłoby to zaiste arcy nowe widowisko! Słyszałem ja raz wprawdzie pewnego staruszka emeryta, człeczynę otyłego i z nosem czerwonym, jak chorągiew Komuny, który po przedstawieniu «Zbudziło się w niej serce», kiedy zachwycano się powszechnie grą panny Popiel, rzekł: — Ja gdybym grał tę rolę, tobym inaczej zagrał niż Popielówna. — Wierzę, — odpowiedziałem — ale co do mnie, nie radzę panu próbować debiutu! — i co prawda, nie chciałbym wtedy być w teatrze. Co innego jednak ochota staruszka, a co innego rola krytyków. Krytycy nie są od tego, żeby występowali na scenie; na wszelki wypadek mogą dać artystce pewne instrukcye, pewne maleńkie wskazówki, które, jeżeli nawet ze względu na przysłowie o owsie i ryżu, nie zmienią artystki w królowę, mogą jednak być jej arcy pożyteczne. Oto te wskazówki: Popierwsze, kiedy się gra królowę, bierze się mankietki czyste, mankietki dlatego, żeby z pod sukni nie wyglądał między rękawiczką a rękawem kawałek gołej ręki, a czyste dla-