Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było najmniejszej potrzeby śpieszyć się ani krzyczeć.
A jednak dziwna rzecz: każdemu z pątników wydaje się, że administracya specyalnie rozwija usiłowania w kierunku, aby wszystkich zabrać, a jego zostawić na miejscu. Każdy czuje się prześladowanym osobiście. Stąd też chaos. A jednak administracya powinna przedsięwziąć jakieś środki, by temu zapobiedz, zamieszanie bowiem takie łatwo może być powodem różnych nieszczęśliwych wypadków. Potrzeba zaś wbić tym ludziom w głowę przekonanie, że kto kupił bilet, ten zostać nie może, chyba że na sam dworzec wcale nie przyjdzie.
Obecnie te tłumy wracają już do Warszawy. Powoli ściągają tu i goście kąpielowi, przywożąc z sobą wrażenia i puste kieszenie. Miasto ożywia się powoli, zaludnia. Teatr daje już oznaki przebudzenia, urlopy kończą się. Niezadługo skończy się sezon ogórkowy i zakipi na nowo życie, — to życie pełne ruchu, wesołości i ważnych zdarzeń, — których Chwila obecna będzie zawsze wiernem zwierciadłem.

Gazeta Polska, 1875, Nr. 180 z dnia 17 sierpnia.