Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jaki wydaje znana u nas «autentyczna», prosto z pompy woda, wówczas, gdy nabierze pewnego haut goût, cenionego szczególniej przez nosy, które za pierwszem powąchaniem umieją odróżnić to, co jest w dobrym duchu, od tego, co jest w złym. C«y jednak tak będzie w istocie, trudno dziś sądzić. Nowy skład redakcyi nie zdaje się zapowiadać kierunku ultramontańskiego, a niepodobna znów nikogo posądzać, żeby dla pary pantofli chciał zostać «Turkiem dla Abdul-Medżida». Powiem raczej, że nowy skład redakcyi dotychczas nic jeszcze nie zapowiada, a co zapowiada zobaczymy w przyszłości.
W każdym jednak razie, szkoda dawnej redakcyi. Był czas, że Biblioteka już, już przymykała oczy, a główny redaktor dawał jej wąchać piżmo — oni ją podnieśli, ożywili — podtrzymali upadający kredyt u publiczności, i jakoś tam szło, nienazbyt świetnie, ale i nie najgorzej. Teraz nowa redakcya będzie żyła czas jakiś artykułami nagromadzonemi przez starą, ale potem... Potem będzie przednówek i czas żniwa... we mgle przyszłości.
Ruch umysłowy nie zamiera jednak u nas latem zupełnie. Oto otrzymuję wiadomość, że urzędnicy drogi Terespolskiej zamierzają utworzyć kółko czytelnicze. Jest to myśl, która, jak się poetycznie wyraził jeden z jej promotorów, «kiełkuje» dopiero w głowach; kiedy zaś roz-