Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niła się i czarodziejska uroczystość Ś-go Jana. Nie wiem, czy paproć kwitnie jeszcze, czy nie kwitnie, jak dawniej o północy, ale wiem, że Święty Jan to dziś przedewszystkiem termin. Tak, mój miły czytelniku! Zamiast iść chwytać wieńce dziewicze, musisz iść płacić ratę w Towarzystwie Kredytowem wiejskiem i miejskiem. Taka to teraz uroczystość. Na Święty Jan ekspirują twoje sola weksle; na Święty Jan wręczają ci pozwy; na Swięty Jan różne kasy przemysłowe przysyłają ci swoje awizacye; na Święty Jan kłania ci się Bank handlowy; na Święty Jan modlisz się napróżno do Dyskontowego; w ten dzień gospodarz podnosi ci komorne; w ten dzień płacisz sługi; rzemieślnicy nachodzą ci od rana mieszkanie; słowem: wszędy termin i termin, prawdziwa dies illa, dies irae.
Oto jest różnica dzisiejszego Świętego Jana od dawniejszego Kupały. Łatwo zrozumieć, iż wobec tych warunków, wobec tych arcy prozaicznych potrzeb i kłopotów, znikł dawny poetyczny charakter tej uroczystości. Najlepszy tego dowód mamy na obchodzie wianków. Kto dziś chodzi je puszczać? kto je chwyta i czego dziś one są symbolem? Mój Boże! mówią, że: niewinności. C’est possible! ależ skoro rycerska młodzież nie bierze już w tej zabawie udziału, czyż opłaci się puszczać na wodę taki symbol po to, ażeby go złapał przewoźnik? Z drugiej