Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obroty roczne miliony rubli wynoszą, jak również miliony przynoszą na czysto szczęśliwym, ale zarazem pracowitym i energicznym przedsiębiercom, właścicielom. Zwiedzanie tych wszystkich cudów ułatwia niezmiernie uprzejmość właścicieli, którzy chętnie i z pewną dumą oprowadzają wszędzie zwiedzających. Z dumą, bo — byli to podobno ludzie za młodu ubodzy, którzy szli w świat o własnej sile i własną siłą się wybili; z dumą, bo kiedy obejmowali fabrykę, wszystko było w rozstroju i upadku: dziś ład i porządek w niej wzorowy, a rozkwit niebywały.
Tak jest: ład, porządek i rozkwit. Patrząc na to wszystko, zadumałem się mimowoli. Ach! czemuż to dotykalne przykłady samopomocy są wiecznym grochem, rzucanym na ścianę dla naszych skich i wiczów! czemuż, przychodząc na świat, przynosimy już niejako z sobą więcej gustu do «kwaszonych ogórków», do żółtych najtyczanek, do wielmożności, do karczowania lasów, do głównych, biernych ról w dramacie, zatytułowanym: «Subhastacya», do wielkiej polityki, streszczającej się w słowach: «na wiosnę», do pachciarzy, do parcelacyi, do utyskiwań na złe czasy, do ciężarów hipotecznych, do zwykłego «jakoś to będzie!» czemuż, niestety, powtarzam, przynosimy więcej skłonności do tego wszystkiego, niż