Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiem prelegenci. Kto wie, jak długo muszą np. prelegenci stać u wrót resurs, zanim otrzymają zmiłowanie, t. j. salę, ten zarówno z nami będzie się cieszył z salonu. Jedna z tych resurs, t. j. kupiecka, pogrążona we śnie coraz bardziej do letargu podobnym, pozostaje nieczułą na wszelkie zaklęcia i nie otwiera się nigdy; druga, t. j. obywatelska, otwiera się czasem, ale czyni to z takimi grymasami i z takiem ociąganiem się, że i najcierpliwszemu może cierpliwości zbraknąć. Cóż bowiem odpowiesz, nieszczęsny czytelniku, jeżeli jesteś prelegentem i musisz odpowiadać na podobne zarzuty, jak np. «Podłoga się zadepcze!« Zapewne! od czegóż jest podłoga? «Krzesła się wytrą» itp. Kiedy swego czasu pukały do wrót tych odczyty rzemieślnicze, powiedziano im: Szkoda podłogi. Tak! tak! szkoda podłogi. Podłoga przecie ważniejsza niż oświata, niż rozjaśnienie głów rzemieślniczych. Rzemieślnicy istotnie grube mają obuwie, a podłoga! ho! podłoga, stworzona pod lakierowane lub atłasowe trzewiczki — lub pod stołowe nogi... Niech nikt nic złego nie myśli: te stołowe nogi znaczą stoliki, na których grają w karty, w bezika, w bakara, w wiścika i inne podobne rozrywki. A odczyty? Odczyty przytuliły się w salce Towarzystwa Dobroczynności. Ciasno im tam, zimą chłodno, latem go-