Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o high life pojęcia. Owszem, naprzód i samo zdanie mieści w sobie tyle pobłażliwości, że owa pobłażliwość kipi z niego, jak z przepełnionego naczynia, a powtóre, opinia trochę lowelasa, trochę utracyusza, a razem wziąwszy: znanego i niebezpiecznego pogromcy serc niewieścich — uważa się nawet za coś, z czem młodemu mężczyźnie arcy do twarzy, co daje mu pewien ton towarzyski i nakoniec istotnie furtki panieńskich serduszek otwiera. Znałem jednego młodego poetę, który w staraniach o opinię zjadacza serc niewieścich zaszedł tak daleko, że publicznie przepraszał wierszem drukowanym, nie pamiętam w którym z kuryerów, jakąś piękność za jakieś winy, których jakoby się miał dopuścić. «Wybacz (mówi ten młody wieszcz): to nie ja, aniele, byłem winien. To była winna ta noc letnia, cicha, ciepła, księżycowa; winien był szmer bzów, których listki, trącane powiewem, szemrały nad naszemi głowami; winną była kalina i te dwa stawy, w których rozhowor wiodły senne chóry żab; winien był słowik płaczący w olszynie, i ta ławka, na której siedzieliśmy oboje rozmarzeni, zatopieni w sobie. O wybacz, aniele: ja nie wiem, jak się to stało!
I czy myślicie, czytelnicy, że istotnie się coś stało? Gdzie tam! nic się nie stało: nie siedzieli na żadnej ławce, a ten biedaczysko nie dopuścił się żadnej winy, nie dlatego zresztą, żeby