Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czarny charakter dostaje dwieście kijów na scenie. Przynajmniej istnienie takiego dramatu ma być najzupełniej autentyczne.
O takiej to sztuce można przedewszystkiem powiedzieć, że «na raz sztuka», zdaje się bowiem, że artysta, któryby sumiennie chciał się z roli czarnego charakteru wywiązać, wywiązałby się z niej raz na zawsze, i choćby najserdeczniej wywoływany, nie potrafiłby się pokazać publiczności.
A propos publicznych przedstawień, przewidzieliśmy w zaprzeszłym felietonie, że przyjdzie nam się spotkać z przedstawieniem Przytuliska. Tym razem będą to żywe obrazy, a że przeszłym i zaprzeszłym razem były także żywe obrazy, więc zdaje się, że aż do końca będą to żywe obrazy. Do końca? ale do jakiego końca? Tak jest, to złe wyrażenie. Miłosierdzie tej wysoce filantropijnej instytucyi jest bez końca, dopominania się o ogłaszanie szczegółowych sprawozdań drukiem publicznie powtarzało się także bez końca, żywe obrazy będą bez końca, więc chyba jedna cierpliwość publiczności... ale nie! i ta jest także bez końca! Przepraszamy za wyrażenie.
Układem obrazów zajmie się p. W. Gerson, i swoją drogą będzie to pewno rzecz ładna. Oby się lepiej udały, niż np. portrety Musze! Tekst Muchy jest dowcipny; ryciny wewnętrzne