Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie dąży, niech zostanie kotlarzem!« Dowodził zaś, że czy obraz przedstawia stóg siana, czy kury grzebiące na podwórzu, czy kartoflane pole, czy konie na paszy, czy kąt śpiącej wody w stawie, zawsze rzeczą ponad wszystko będzie w nim dusza. Wpuszczał też tyle własnej duszy w swoje portrety, ile mógł — a prócz tego »wypowiadał się« w innych obrazach, z których ostatnim miał być: »Hypnos i Thanatos.«
Dwaj geniusze byli już prawie skończeni, lecz z głową dziewczyny nie szło. Świrski rozumiał, że musi być nietylko piękna, ale bardzo indywidualna. Tymczasem przychodziły modelki ładne wprawdzie, ale nie dość osobiste. Madame Lageat, u której Świrski wynajmował pracownię i która była dawną jego znajomą, obiecała mu wprawdzie szukać, ale szło to powoli. Jakaś nowa modelka miała przyjść właśnie dziś rano i nie przyszła, chociaż było już po jedenastej.
Wszystko to, wzięte razem z wczorajszemi oświadczynami, sprawiło, że Świrski zaczął wątpić nietylko o swym spokoju, ale o swej przyszłości artystycznej wogóle i o swym obrazie w szczególności. Hypnos wydawał mu się w tej chwili jakiś ciężki, Thanatos jakiś głupowaty.