Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzie rachują w ten sposób: dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście etc., ale każdy prawdziwy Słowianin powie mimo woli: dziewięć, dziesięć, walet, dama, król... Tak!... Na Korniszę przyjeżdża śmietanka naszego towarzystwa, a tu wyciskają z niej ser.
Na to książę Walery, ze śpiczastą czaszką, wygłosił tonem człowieka, który odkrywa nieznane prawdy, że wszelka namiętność, która przebiera miarę, jest zgubną, ale że do »Cercle de la Méditerranée« należy wielu dystyngowanych cudzoziemców, z którymi warto i pożytecznie jest zabrać znajomość. Wszędzie można służyć krajowi. Oto on spotkał tam przed trzema dniami Anglika, przyjaciela Chamberlaina, który to Anglik wypytywał go o nasze krajowe stosunki, on zaś opisał mu na bilecie wizytowym stan ekonomiczny i polityczny, położenie wogóle, a w szczególności aspiracye społeczne. Bilet ten dojdzie niewątpliwie do rąk, jeśli nie Chamberlaina, którego tu niema, to Salisburego, co będzie jeszcze lepiej. Prawdopodobnie też spotkają się z Salisburym na balu, który ma wydać admirał francuski — i podczas którego cały »Formidable« ma być oświecony a giorno elektrycznością.
Kresowicz, który był nietylko suchotnikiem,