Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A prędko zajedziewa?
— Albo ci pilno? Mówią, że okrutnie daleko. Ale nie bój się: Francuzy wyjdą naprzeciw...
Bartek zaczął pracować ciężko swoją pognębińską głową. Po chwili spytał:
— Wojtek?
— Czego?
— A na ten przykład, co to za naród te Francuzy?
Tu uczoność Wojtka ujrzała nagle przed sobą dół, w który łatwiej jej było wlecieć z głową, niż wylecieć napowrót. Wiedział, że Francuzy to są Francuzy. Słyszał coś o nich od starszych ludzi, którzy mówili o nich, że zawsze wszystkich bili; nakoniec wiedział, że to jacyś bardzo obcy ludzie. Ale jak to wytłómaczyć Bartkowi, aby i on wiedział, jak dalece obcy?
Przedewszystkiem tedy powtórzył pytanie:
— Co to za naród?
— A juści.
Trzy narody były znane Wojtkowi: w środku »Polaki«, z jednej strony »Moskale«, a z drugiej »Niemcy«. Ale Niemców były różne gatunki. Chcąc więc być jasnym więcej, niż ścisłym, rzekł:
— Co to za naród Francuzy? Jak ci po-