Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drę i wynoszę ją omdlałą strachu, nawet nie oknem ale drzwiami.

Jerzy.

Nie dodajesz tylko, że dach runął i że krokiew uderzyła cię w rękę.

Drahomir.

Kiedy tak, zrywam tamy skromności i dodaję jeszcze, że burmistrz miał do mnie mówkę. Zdaje mi się, że mówił coś o pomniku, jaki mi mają postawić w rynku. Niech mi jednak panie wierzą, że ogień ugasił Jerzy ze swymi ludźmi. Myślę, że powinni postawić dwa pomniki.

Czeska.

Wiem, że panowie warciście jeden drugiego.

Stella.

Chwała Bogu, że nic gorszego nie spotkało pana, panie Karolu.

Drahomir.

Spotkało mnie coś bardzo dobrego, bo współczucie pani.

Czeska.

I moje jest dla pana, dlatego, że z panem Jerzym mam na pieńku.

Jerzy.

Za co, droga pani?