rzy Pretwic!... O, bynajmniéj! wcale mu się nie dziwię, że cię pokochał. Ale to także jakoś prędko się stało! Jakże wy dawno się znacie? bo to ja siedząc w swoim Berwinku, nic nie wiem, co się dzieje w okolicy.
Od trzech miesięcy. Mój narzeczony odziedziczył tu majątek po Jazłowieckich i przyjechał, jak pani wié, z bardzo daleka. On był blizki krewny Jazłowieckich, a i sam pochodzi ze znakomitéj rodziny. Kochana pani słyszała o Pretwicach?
Nic a nic, Stelko. Co mi tam do heraldyki!
Niegdyś, ale to już całe wieki temu, Pretwicowie byli i z nami spokrewnieni. To bardzo znakomita rodzina. O! inaczéj papo-by się nie zgodził.... Otóż pan Pretwic przyjechał tu, objął dobra po Jazłowieckich, poznał się z nami i....
I zakochał się w tobie. Na jego miejscu byłabym toż samo zrobiła. To go podnosi w moich oczach.
Alboż tego potrzebował?
Nie, koteczku drogi — bądź spokojna. Wiesz że aż śmieją się ze mnie, że zawsze widzę w ludziach wszystko