Strona:Pisarze polscy.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczywistości pozarealnej, znajdują ją w etyce. Żeromskiego nigdy nie zajmuje pewien fakt pojedynczy dla swej plastycznej piękności; opisy i charaktery daje jakby niechętnie, jakby z musu, tylko o tyle, o ile są potrzebne, aby zagadnienie stało się zrozumiałem. Wszystkie dłuższe utwory Żeromskiego sprawiają wrażenie, jak gdyby autor, wyczerpawszy ich treść etyczną, znudził się nimi i niedbale za pierwszem zdarzeniem urwał, nie kończąc wcale. Właściwie takich utworów jak »Promień« lub »O żołnierzu tułaczu« nie można nawet nazwać powieściami: są to fragmenty — ale tylko pod względem formy; z treści swej są to utwory całkowite i skończone. Oto w »Promieniu« wraca do kraju Jan Raduski, człowiek dojrzały i świadomy swych obowiązków. Chce i może pracować dla ogółu, dla siebie nie żąda niczego. I nagle, jakby z za węgła, ukazuje mu się kuszące widmo osobistego szczęścia; nim jeszcze rękę ku niemu wyciągnąć zdołał, znika z piekielnym szyderczym chichotem. Bezmyślna konieczność zarzuca kochanej przezeń kobiecie stryczek samobójczy na szyję, jako ostatni ratunek przez potworną i nieuleczalną chorobą. I wtedy w Raduskim dusza raz na zawsze dla własnego szczęścia umiera. Cała doniosłość i całe piękno »Promienia« skupiają się w opisie tego jednego dnia, który Raduski spędza po śmierci pani Poziemskiej. Czy i jak można żyć, gdy zbraknie tej zwykłej dźwigni życia — żądzy własnego szczęścia? Gdy Raduski w najskrytszych głębiach swej duszy znalazł dla siebie odpowiedź — nie jest-