Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIONEK OBYWATELSKI.
(Epizod z życia starego celibatera.)




Pietrek! która godzina?
— Po jedenastej Panie,
Nakrajana wędlina
Zastawione śniadanie —
— Co na dworze dziś rano?
— Deszczyk pada niewielki...

— Przepadło moje siano!
Dobądź z szafki butelki.
} bis

Pietrek! która godzina?
— Blizko pierwsza już panie...
— Jeść mi się chcieć zaczyna
Dalipan niesłychanie...
Co na dworze? — Pogoda,
Deszczu ani kropelki...

— Nie ma deszczu? to szkoda.
Daj mi z tamtej butelki.
} bis

Pietrek! która godzina?
— Druga... Waza na stole
Dobry rosołek z lina...
— A cóż tam po rosole?
— Tylko pieczeń wołowa,
— Hm, hm, obiadek krótki.

Jakoś boli mię głowa,
Trzeba napić się wódki.
} bis

Pietrek! która godzina?
— Po piątej dawno Panie