Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miej się przeto na baczności! Ujrzawszy, że jesteś zajęta, odejdą sobie, nie bardzo zbici z tropu, i powrócą ze swemi zalecankami, gdy już innych pozałatwiasz! Ale teraz, że to kobieta nigdy dwóch słów składnie do kupy nie złoży, zanim wrócę do twego Jaśnie Oświeconego, powiem ci o figliku, który mi przyszedł do głowy, gdym ci o staruszkach mówiła!
PIPPA: Dobryż to musi być koncept, skoro sobie przerywacie opowiadanie.
NANNA: Ha, ha, ha! Będą tam, Pippo, na stole rozmaite słodycze; weź kilka cukrzonych migdałków, odsuń nieco obrus i powiedz:,,Jeśli padając w krzyż się ułożą, będzie to dowód, że mój kotuś, mój stary pieszczoch mnie jedną, jedyną na świecie kocha; jeśli krzyż się nie uda — wywnioskuję stąd snadnie, że jakąś inną ladaco ubóstwia!“. Jeśli krzyż dobrze się ułoży, wznieś ręce ku niebu, otwórz szeroko ramiona, ze wszystkich sił uściśnij poczciwca i pocałuj go tak ogniście, ile ci sił starczy! Zmięknie ci on wówczas w ramionach, jak człowiek gromem rażony. A gdyby nic z krzyża nie wyszło, uroń parę łez, westchnij boleśnie, wstań z krzesła, podejdź do ognia w kominie i udawaj, że go podsycasz, by ukryć swój gniew. Wtedy ten kuternoga zajdzie ci z tyłu, będzie cholewki smalić, zaglądać w oczki z figlarnemi minami, przysięgając na krew i duszę, że ciebie jedyną na całym świecie kocha. W alkowie przekomażaj się z nim, dopóty, aż cię czem nie obdaruje. Później możecie zawrzeć pokój na pierzynach.