Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zorności, który do prowadzenia instytucyi kredytowej tak bardzo jest potrzebny.
Mrówcza praca ks. Patrona Szamarzewskiego pochłaniała cały czas jego, jej poświęcał wszystkie swe siły, nie goniąc przedwcześnie za projektami zbyt wielkiemi. Współpracownicy jego sarkali nieraz, że „Patron wciąż w podróżach”, że wskutek tego innych spraw zaniedbywa. Ale dziś widzimy, że zaniedbanie jednej lub drugiej sprawy szkody wielkiej nie przyniosło, a natomiast jego podróże po spółkach położyły podwaliny pod dzisiejszą wielkość wielkopolskich banków ludowych. On nadał całemu rozwojowi wielkopolskiego ruchu współdzielczego zasadniczy kierunek, on stworzył poprostu organizacyę taką, jaką dziś jest, i która jemu wskutek tego pewnie więcej zawdzięcza, niż się ogólnie, nawet w Wielkopolsce samej przypuszcza.
Tego rodzaju była pomoc Związku wielkopolskiego i taką też pozostała. Naczelną zasadą było prowadzenie interesów i całej z tem związanej pracy technicznej przez odpowiedzialnych członków zarządu. Domagając się tego od nich, trzeba im też było wskazać drogi, na którychby mogli nabyć potrzebnych wiadomości. w jaki sposób sprawę tę załatwiano w początkach, o tem co dopiero mówiłem.
W pierwszych kilkunastu latach istnienia spółek nie doceniano ważności strony formalnej w prowadzeniu spółek. Gdy jednak wykazały się trudności, gdy tu i tam coś psuć się zaczęło, wówczas poczęto szukać wzajemnej wymiany doświadczeń, złączono się w Związek. Tempo w powstawaniu spółek zwolniało nagle, ale za to zaczął się wewnętrznie konsolidować cały ruch współdzielczy. Poczęły się wyrabiać zasady i sposoby pracy. Wówczas to na czele Związku stanął ks. Patron Szamarzewski i rozpoczął działalność taką jak ją pokrótce