Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sny narodów, ludów hasła,
Zapał walki — klęsk pociecha,
Wiara ziemi nie wygasła“...
(M. Konopnicka, „Przeszłość i przyszłość“.)

Dla czegoż więc przyszłość niema być świtem słonecznym, prądem ruchy budzącym, sztandarem obowiązku, zapałem walk i klęsk pociechą, w stosunku swym do idei jednej, skoro wszystkiem tem jest, dla wszystkich na ziemi uczuć i spraw, idei i ideałów? Dla wszystkich. Któż bowiem, w dzisiejszym stanie społecznym wskazać zdoła jedno choćby skończone w sobie i kluczem mądrości zamknięte pojęcie, albo wyrosłe do naturalnego wzrostu swego i koroną doskonałości zwieńczone uczucie? A czyliż ludzkość jest dość bogatą, aby ze skarbca swego bezkarnie wyrzucać mogła klejnoty, dla tego, iż oczyszczenie ich ze wszelkiej rdzy i skazy długiego czasu i wielkich trudów wymaga? Nie; gdyby nawet, co jest nieprawdopodobném, w skutek umowy jakiejś i zbiorowego postanowienia, uczynić to chciała i zamierzała, chęci jéj i zamiary unicestwionemi byłyby przez instynkt zachowawczy, stojący na straży wszystkiego, co byt jéj utrwalać i udoskonalać może i przez nieśmiertelny ów pociąg ku oddalonym czasu perspektywom, który rozkazuje jéj dla przyszłości pracować i cierpieć, przyszłością pocieszać się i skrzepiać.
Tu jednak zmieńmy ustawienie obrazu, aby przypatrzyć się mu ze strony przeciwnej, aby przez chwilę choćby utopić wzrok w bijących od niego blaskach, gdyśmy na skazach jego tak długie zatrzymali spojrzenie. Zobaczmy, jakie usługi wszechstronnie pojętej